Salomon Sens Hydro S-Lab [test]

Zapewne każdemu z was zdarza się zabierać ze sobą picie podczas treningu czy zawodów. Mamy w zasadzie do wyboru trzy opcje: a) bidon w ręce/na pasie b) plecak z bukłakiem lub c) buteleczka w dłoń. Każdy z nich ma swoje wady i zalety. Ja nie lubię brać plecaka na krótkie biegi lub wybiegania do 1,5h; do pasa z bidonami jeszcze się nie przekonałem, a najgorszą opcją dla mnie jest targanie butelki w ręce. Stąd też postanowiłem przetestować patent Salomona – Sens Hydro S-Lab, czyli rękawiczkę z mały „smoczkowatym” bidonem.

Salomon Sens Hydro S-Lab

Salomon Sens Hydro S-Lab

Salomon Sens Hydro S-Lab

Salomon Sens Hydro S-Lab

Produkt ten pochodzi z linii S-Lab, czyli produktów cechujących się najwyższą jakością i tworzonych z myślą o zawodnikach startujących w najbardziej wymagających zawodach. W opakowaniu znajdziemy dwie rękawiczki i jeden bidon o pojemności ok. 230ml. Bidon został wykonany z tego samego materiału, co bukłaki Salomona przez firmę Hydropak, które jak wieść gminna niesie są nie do zajechania [zobacz tu] i mają dożywotnią gwarancję. Ustnik bidonu jest bardzo wrażliwy i przypomina trochę działanie smoczka (co bardzo szybko odkrył mój syn i bardziej go sobie upodobał od swojej buteleczki). Dzięki temu podczas biegu dosłownie wystarczy przyłożyć usta, by się napoić. Z drugiej jednak strony, kiedy bukłaczek jest pełny, byle nacisk (np. kciuka) na ustnik powoduje ulatnianie się płynów, choć muszę podkreślić, że podczas treningów zdarzyła mi się to bardzo rzadko. Podstawową przewagą Sens Hydro nad butelką, czy bidonem jest to, że podczas aktywność płyn nie chlupocze; dzieje się tak dlatego, że przy każdym pojeniu zasysamy również powietrze, które ściska bukłak. Dla mnie jest to naprawdę udogodnienie :). Ewentualne dolewki/uzupełnianie przebiegają bardzo szybko – podobnie jak z bidonem. Tak jak wcześniej wspomniałem, sam bukłak możecie do woli ściskać i z pewnością go nie popsujecie, ani nie utracicie cennego płynu.

Salomon Sens Hydro S-Lab

Salomon Sens Hydro S-Lab

Rękawiczki są lekkie, dostępne w różnych rozmiarach, a tym się różnią od pozostałych, że mają po wewnętrznej stronie dwa szerokie ściągacze (po ich wewnętrznej stronie idzie dodatkowa guma zapobiegająca ślizganiu się bukłaku), a na zewnątrz znajduje się ściągająca gumka, którą przytraczamy wokół nakrętki. Niestety po ponad miesiącu używania puściły mi szwy przy ściągaczach. Zobaczymy jak zadziała serwis gwarancyjny,

Salomon Sens Hydro S-Lab

Salomon Sens Hydro S-Lab – pechowa rękawiczka

Jeszcze kilka słów o tym, jak cały zestaw sprawuje się podczas biegu. Pierwsza rzecz, to wybrać właściwą rękę :). Ja trzymam zestaw głównie w ręce lewej, tak jak zegarek, by łatwo go obsługiwać ręką prawą. Na początku biegałem odwrotnie, ale gdy bukłak jest pełny przełączanie funkcji na zegarku, czy jakiekolwiek inne operacje ręką stają się niewygodne (np. zawiązanie sznurówek itp.). Druga rzecz, to świadomość, że mamy ze sobą tylko (?) 230ml płynu. Dla mnie jest to wystarczająca ilość na lekko ponad dwugodzinny bieg (na dłuższe biorę już plecak z bukłakiem). Każdy sam musi ocenić, na ile wystarczy mu taka ilość. Podczas zawodów, jeśli średnio co 10km mamy punkt odżywczy, to powinno wystarczyć. Sam bieg z zestawem jest bardzo komfortowy – ściągacze świetnie trzymają bukłak, nie musimy skupiać się na tym, by trzymać dłoń zaciśniętą; pije się z niego bardzo wygodnie; nie słychać chlupotania, a po konsumpcji bukłak zwija się i mieście w kieszonce spodni/getrów. Dość niewygodnie biega się przy chłodnym wietrze i niskiej temperaturze. Mając Hydro Sense na ręce, nie założymy żadnej innej rękawiczki, przez co palce szybko marzną i sinieją (pamiętajmy, że nie mamy również jak zacisnąć dłoni!). Problem może być również wykorzystanie dłoni do podpierania się na trudnych technicznie trasach.

6

Salomon Sens Hydro S-Lab

Salomon Sens Hydro S-Lab – sposób montażu

Domyślna cena Hydro Sense to około 180 zł. Dużo za dużo. Często można je dostać w promocji za ok. 120 zł. Czy produkt ten jest warty wydania tylu pieniędzy? Trudno jednoznacznie powiedzieć. U mnie się sprawdza w wielu typach treningów, gdzie biegam przez ok. 1,5h i nie chcę się dociążać plecakiem. Jest to z pewnością bardzo wygodny produkt, biorąc nawet pod uwagę jego drobne wady. Zbliżające się wielkimi krokami starty w tym sezonie dadzą odwpowiedz, czy warto go również używać w górskich zawodach.

Salomon Sens Hydro S-Lab

Salomon Sens Hydro S-Lab – pusty bukłak można zwinąć i schować

2 uwagi do wpisu “Salomon Sens Hydro S-Lab [test]

Dodaj komentarz